Nie wiem czy tędy droga by się nauczyć.
Bilans jest na zero: tu robisz coś jak trzeba, tam coś spartaczysz.
Uczucia – kłamstwa.
Zawsze coś.
Na otarcie łez otrzymam bratową 🙂 I kto wie…
Nie wiem czy tędy droga by się nauczyć.
Bilans jest na zero: tu robisz coś jak trzeba, tam coś spartaczysz.
Uczucia – kłamstwa.
Zawsze coś.
Na otarcie łez otrzymam bratową 🙂 I kto wie…
Mógłbym zrobić z życia dramat, jeszcze lepszy niż obecnie.
Byłoby dynamicznie, tandetnie i romantycznie chyba. Pełno byłoby melodramatycznych zwrotów.
Cały czas z krzywym uśmiechem mówiłbym wszystkim, że wiem co robię.
Nie wiem co bym z tego miał, ale kusi.
Wydaje mi się, że szczęśliwy będę bardziej jeśli się powstrzymam.
Trzeba trzymać fantazję na wodzy i wprowadzać w życie tylko to co dobre, a nie dramatyczne. Spokojne, a nie szalone. Opanowane, poukładane i systematyczne.
Naprawdę zawsze, albo nigdy.
Czasem słodzę, czasem konfabuluję, cedzę fakty, kreuję.
Na początku z sercem, potem też, ale inaczej i mniej uroczyście tak, jak podchodzi się do codzienności. Czasem z egoistycznych pobudek. Czasem podświadomie, lub wbrew sobie – bo taki jestem.
To jest autentyzm „Ja”. Taka specyfika i koloryt.
Prawdziwego „Ja” znają lepiej ci, którzy mieli okazję dłużej temu się przyglądać. Oni wyciągają średnią z tych niekonsekwencji i ta średnia to „Ja”.
Na chwile przestać myśleć i opanować się.
Zebrać myśli i wszystkie je wyrzucić. Nie pożądać, oczyścić łeb z balastu, który przygina ją coraz niżej.
Przykry krajobraz, z którego tylko uciec, to moje dzieło. Prawie mnie nie widać! Stapiam sie z tym tłem idealnie.
Co już zniszczyłem? Prościej: co zostało? Kawałek mnie, fundament innej stabilnej całości.
Pracę nad tym odłożyć? Zły pomysł. Moc jest. Tylko zmienić jej charakter. Posprzątać krajobraz i dać mu nowy, pogodny i zdrowy porządek.
Od czego zacząć? Od projektu rzecz jasna. 🙂 Do wtorku projekt. A potem…? Obym pamiętał swoje dobre chęci.